wtorek, 14 sierpnia 2012

Bierz mnie!...czyli mam dla Was konkurs.


Dziewczyny! Początek tygodnia, a ja mam już dość... Pogoda mnie przytłacza, uzmysłowiłam sobie że to już praktycznie koniec lata ( moje czarnowidztwo się przedstawia:) ).
By trochę rozpromienić klimat postanowiłam zrobić KONKURS!!!
Nagroda nie byle jaka! Może nie pozwoli Wam zatrzymać na dłużej lata, ale opaleniznę na pewno ;)


Brązujący puder Guerlain Terracotta nada Twojej skórze naturalnej opalenizny. Dodatkowym jego atutem jest fakt, że nawilża oraz matowi buzię. Doskonały do wykończenia makijażu. Rozświetla i nadaje zdrowy koloryt!
Numer który wybrałam to 07, jak dla  optymalnie idealny dla wszystkich brunetek, blondynek, o jasnej i ciemnej karnacji, bynajmniej mam takie wrażenie.


Teraz konkrety, czyli co trzeba zrobić by wygrać puder brązujący?

- po pierwsze - obserwuj mnie :)
- po drugie - będzie mi miło jeśli napiszesz o tym konkursiku posta - lubię sławę :)
- po trzecie - będzie mi bardzo miło jeśli umieścisz info o konkursie na bocznym pasku bloga
- po czwarte i najważniejsze - opisz mi swoją najpiękniejszą, wakacyjną podróż życia, szukam inspiracji :)

Konkurs będzie trwał do 23 września, myślę że to super nagroda na zakończenie lata :)
Odpowiedzi wysyłajcie proszę na mojego maila : miauchu@gmail.com, jeśli wolicie możecie zostawiać je również pod postem.


W komentarzu pod postem napisz proszę:

-odpowiedź na zadane pytanie wysłałam mail'em/ bądź napisz pod postem w komentarzach-obserwuję jako......
-dałam informację na temat rozdania na swoim blogu TAK/NIE
-dodałam powiadomienie o rozdaniu na pasku bocznym swojego bloga: TAK/NIE

Życzę powodzenia !:)


niedziela, 12 sierpnia 2012

Pomysł na obiad Wam dam.



Może niedawno wstaliście i obiad to jeszcze odległy temat:) Zastanawiacie się co tu upichcić?
Ja Wam podpowiem :) Nasza ukochana, najukochańsza zupa tajska to prawdziwy kulinarny strzał w dziesiątkę!
Co prawda nikt z naszej rodziny prócz Stasia, mnie i Kamila nie chce jej jeść, ale my ją ubóstwiamy!!!
Może i Wy ją polubicie :)

Do ugotowania ZUPY TAJSKIEJ potrzebne nam będą:

- podwójna pierść z kurczaka
- imbir ( spory kawał )
- pół kg marchewek
- puszka mleka kokosowego ( ja daję dwie puszki )
- łyżeczka pasty curry
- łyżeczka pasty z kolendry
- czubata łyżka cukry trzcinowego
- łyżka soku z limonki ( ja w zastępstwie dałam z cytryny )
- 2 kostki warzywne
- świeża kolendra ( której mi zabrakło )



Nastawiamy osoloną wodę na zupę, kiedy się zagotuje wrzucamy pokrojone w kosteczkę, paseczki, bądź jak wyjdzie dwa filety z kurczaka.



Marchewkę kroimy w talarki i dorzucamy do kurczaka. Wrzucamy 2 kostki warzywne.


Imbir obieramy, kroimy, dorzucamy.
Około 20 minut wszystko się gotuje.
Następnie dolewamy 2 puszki mleczka kokosowego,  przyprawiamy pastą z kolendry, pastą z curry, cukrem trzcinowym i sokiem z limonki.
Robimy chrupiące grzanki i delektujemy się smakiem.
Smacznego dziewczyny ! <3




środa, 8 sierpnia 2012

10.


10 na 10, tyle otrzymuje ode mnie puder brązująco - rozświetlający Benefit'u, o tajemniczej nazwie 10 (chodzi tu zapewne o wysoką punktację :) )

Krótko...uwielbiam go!
Co prawda łatwo z nim przesadzić i stworzyć karykaturalny wizerunek, ale tak to już bywa z kosmetykami Benefit, a ja temu sprostałam.
Dwukolorowy puder stworzony jest z olśniewającego różowego rozświetlacza, który tworzy subtelny blichtr :) oraz równie subtelnego bronzera ( sporo subtelniejszego od kostki HOOLA ), który ma liczne drobinki, dodatkowo rozświetlające buzię.




Używać go można na parę sposobów. Można mieszać kolory pędzlem, nakładać każdy z osobna lub nałożyć jednym ruchem pędzla jasny i ciemny kolor na policzki ( tak jak w instrukcji ).
Ja, używając dołączonego pędzelka, nakładam jednym pociągnięciem, później blenduje na twarzy.
Efekt? Delikatnie podkreślone i rozświetlone kości policzkowe.


 Efekt mam wrażenie dużo lepszy na żywo. Na zdjęciu mało zauważalny, ale wiem że w końcu wypracuje dobrą prezencje kosmetyku twarzowego. To wszystko przez tą nieśmiałość:)

piątek, 3 sierpnia 2012

A miało być ich razy dwa ...:(


Na początku czerwca pisałam o swoim postanowieniu odnośnie pielęgnacji włosów.
Podekscytowana prezentacją i zapewnieniami specjalistów marki Pantene, skrupulatnie przykładając się do ich rad, postanowiłam pielęgnować me włosy.
Byłam wierna tylko kosmetykom Pantene, wszystkich wskazówek trzymałam się ściśle, wytrzymałam 3 tygodnie... sorry na więcej zabrakło mi odwagi.
Rezultat dyplomatycznie mówiąc nie był zadowalający.

Wyglądało to mniej więcej tak:
-po każdym porannym myciu nakładałam odżywkę, raz, dwa razy w tygodniu maskę.
Nic skomplikowanego, a zachęcona "nową technologią" produktów szczerze przyznam że miałam nutkę nadziei, że będzie to dobra pielęgnacja.
Niestety, po trzech tygodniach miałam okrutne "siano na głowie", włosy zrobiły się niebywale tępe.
Ogólne wrażenie - przesuszone włosy :(
Jedyne co mogę pochwalić to żel w spray'u zwiększający objętość, faktycznie miałam wrażenie że włosów mam ciut więcej.

Sama nie wiem jak to wszystko ocenić. Może mam po prostu za delikatne włosy, narażone dodatkowo na rozjaśnianie ( zbyt wiele chemii na raz ), nie wiem...
Jedno jest pewne moja przygoda z marką Pantene dobiegła końca, teraz próbuję ratować moje włosy.
Jak tylko odnajdę złoty środek, nie omieszkam o nim wspomnieć :)

Co wy sądzicie na temat marki Pantene?