piątek, 13 stycznia 2012
kosmiczne meteoryty.
Nigdy nie rozumiałam fenomenu meteorytowych kulek.
Kiedy zaczęłam interesować się dogłębniej kosmetykami, i co rusz się napotykałam na informacje o tych cudach, moja ciekawska natura wzięła górę, postanowiłam przyjrzeć im się z bliska .... i je pokochałam.
Ale czy to dziwne? Wyglądają jak landrynki, pachną fiołkami, kojarzą mi się z elegantką lat 20-tych, opakowanie jest genialnym zwieńczeniem całości.
Musiałam dowiedzieć się nieco więcej na ich temat.
Swoją premierę miały 1987 roku, a ich twórca uformował sypki puder w miękkie wielokolorowe kulki o zapachu fiołków. Dzięki pędzlowi, różne kulki mieszały się w jeden harmonijny kolor. Każda perełka koloru ma swoje zadanie:
-odcienie różu dodają świeżości,
-zieleń łagodzi zaczerwienienia,
-biel rozjaśnia cerę,
-fiołkowy róż odbija światło,
-natomiast złoty i perłowy mają dodawać świetlistości.
Ten produkt zrewolucjonizował rynek makijażowy. Po raz pierwszy pojawił się puder, który się nie rozsypywał .
Ja posiadam wersję Perles de nuit Guerlain tzw."perły nocy"...co za nazwa, chyba między innymi za ten cały anturaż pokochałam meteoryty.
W pięknym, romantycznym pudełeczku leżakują iskrzące róże, pomarańcze, białe oraz olśniewające srebra i złota. Tych niezwykłych 5-io kolorowych meteorytków nadaje twarzy blask, subtelne wykończenie, wygładzenie, rozświetlenie, ogólnie poprawiają wygląd cery.
Jest to kolekcja której zadaniem jest nawiązać do ducha lat 20-tych 30-tych, ja dzięki nim zdecydowanie tego ducha poczułam i czuję go zawsze kiedy tylko na nie spojrzę, bądź powącham. Totalna magia...
Przeczytałam gdzieś, by prawidłowo użyć tego pudru, należy przed otwarciem pudełka energicznie nim potrząsnąć. Następnie zebrać pędzlem to co osiadło na gąbce, która mieści się pod pokrywką, a której na zdjęciach nie pokazałam.
Podobno kulek lepiej pędzlem nie mieszać, gdyż w kontakcie z naszą twarzą zbiera on nieco podkładu, łoju co później utwardza je.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nigdy nie używałam, ale opakowanie mają bardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńMoje marzenie :D
OdpowiedzUsuńO widzę że z zamościa jesteś :)
OdpowiedzUsuńTo nawet nie daleko siebie mieszkamy :)
Pozdrawiam!
:) Pozdrawiam.
Usuńnawet nie wiedziałam, że istnieje taka 'instrukcja', zwłaszcza, że sama jakiś czas temu wpadłam na dokładnie identyczną /po wielu eksperymentach i próbach/ :)
OdpowiedzUsuńwydaje się być oczywistą nawet:), choć sama na nią nie wpadłam:)
UsuńDobrze, że jesteś zadowolona :) bo przy takiej cenie nie fajnie by było nie dostać tego na co się liczyło:)
OdpowiedzUsuńMeteorki sa na mojej liście "do-wypróbowania-kiedyś-na-pewno":)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale ja nie przepadam za pudrami w kulkach :)
OdpowiedzUsuńo ym potrząsaniu to nie wiedziałam :D muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńja posiadam meteoryty w wersji travel
OdpowiedzUsuńChciałabym je kiedyś przetestować :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
a mnie kuszą i to bardzo...
OdpowiedzUsuńbo to kusicielki są:)
Usuńdla samego opakowania bym chciała je mieć :)
OdpowiedzUsuńdokładnie, samo opakowanie sprawia że czujesz się wyjątkowa:)
Usuńzazdraszczam, szczególnie że bardzo lubię pudry w kulkach:)
OdpowiedzUsuńto jeszcze bardziej polecam:)
UsuńO instrukcji używania nie słyszałam nigdy, ale jutro wypróbuję :) fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńwielbię Meteorki, choć nie rozumiałam kiedyś ich fenomenu.. aż spróbowałam :D
OdpowiedzUsuńo tym potrząsaniu ostatnio dziewczyny na wizażu pisały.. i staram się tak robić.. ale często się zapominam i wsadzam pędzla w kule :D
Chciałam kupić właśnie tą wersję,niestety była już wyprzedana.Spróbuję używać swoich meteorytów w sposób ,który opisałaś:)
OdpowiedzUsuń