sobota, 22 września 2012

Kalendarzowy koniec lata i wyniki konkursu!

Niestety dziś mamy kalendarzowe zakończenie lata :( szkoda...zleciało jak zawsze bardzo szybko.
Ale dzięki Wam poczułam dziś żar słońca wielokrotnie:), za sprawą wyników konkursu, którego organizowałam.
Nagród chciałabym mieć co najmniej kilka, jedna to zdecydowanie za mało, decyzję jednak musiałam podjąć i podjęłam...
Bronzer Guerlain wygrywa Kasia Płaszewska!
Jej opowieść wprawiła mnie w totalnie magiczny nastrój, zazdroszczę jej w każdym calu!
A gdybym miała planować swoje wakacje chciałabym pójść śladami Kasi.
Zresztą przeczytajcie:

Najcudowniejsze wakacje w moim życiu spędziłam właśnie w tym roku. Razem z moim chłopakiem udaliśmy się do Włoch, na obrzeża Rzymu- do Ostii, gdzie tysiące lat temu wypoczywali rzymscy cesarze. Już same przygotowania do podróży były ekscytujące- planowanie, rezerwowanie biletów lotniczych, tworzenie listy rzeczy, które muszę ze sobą zabrać. Kiedy nadszedł dzień wyjazdu, w ogóle nie spałam z podekscytowania ;) Wyruszaliśmy o 2 w nocy busem na lotnisko do Pyrzowic. A stamtąd o świcie nasz samolot wzbił się w powietrze i pofrunęliśmy do Włoch. To było wspaniałe uczucie- pomijając fakt, że leciałam po raz pierwszy i moją głowę wypełniały apokaliptyczne wizje, widok z okna był niesamowity- budzące się do życia miasteczko coraz bardziej malało, aż w końcu ziemia zniknęła pod pierzynką chmur.
     Lądowanie w Rzymie również było ogromnym przeżyciem. Znaleźliśmy się w zupełnie obcym mieście, w zupełnie innym klimacie- na ulicach rosły palmy, słońce przyjemnie grzało, ludzie byli opaleni na piękny, oliwkowy kolor.
     We Włoszech spędziłam najpiękniejsze 9 dni mojego życia. Pobyt wypełniony był mnóstwem atrakcji, które teraz wspominam z łezką w oku. Tam wszystko było dla mnie ciekawe, bo zupełnie nowe, nieznane. Nawet wizyta w sklepie była ciekawym przeżyciem- przed wyjściem z domu podpytywaliśmy naszych gospodarzy (rodzinę mojego chłopaka) o to, jakich zwrotów należy użyć, by np. poprosić o reklamówkę. Potem uczyliśmy się ich na pamięć i z dumą stosowaliśmy naszą wiedzę podczas robienia zakupów. Trudno sobie wyobrazić, ile przyjemności dają takie małe, proste rzeczy jak zamówienie pizzy po włosku, picie wody wprost z fontanny na ulicy, czy wyrzucanie jaszczurki, która przez okno weszła nam do pokoju.
     We Włoszech wszystko miało inny smak. Zwykły makaron z sosem urastał do rangi egzotycznej, oryginalnej potrawy, która pobudzała kubki smakowe. Nie mówiąc już o włoskich lodach czy pizzy. Podczas wakacji wszystkiego chciałam spróbować- w moich ustach wylądowały nawet obrzydliwie wyglądające małże i surowa szynka parmeńska...
     Bardzo mile wspominam poranki we Włoszech- razem z moim ukochanym budziliśmy się równocześnie. Po krótkich czułościach na dobry początek dnia, ja biegłam do łazienki, a mój luby przygotowywał dla mnie kawę- parzył ją w kawiarce, przelewał do maleńkiej filiżanki i podawał z ciastkiem (takie śniadanie jest typowe we Włoszech). Ja już w łazience czułam rozchodzący się po całym mieszkaniu cudowny aromat mocnej, świeżo parzonej kawy. Sączyłam ją z maleńkiej filiżanki czując się, jakbym podkradła bogom ambrozję. Przede mną był cały dzień pełen atrakcji. Te poranki były kwintesencją mojego szczęścia we Włoszech, a równocześnie jedyną chwilą na krótkie rozmarzenie się. Dla takich poranków warto było wstawać nawet bardzo wcześnie. Nie potrzebowałam budzika, nie marudziłam, że chcę jeszcze pospać. Wstawałam pełna energii.
     Najwspanialszym dniem podczas całego pobytu we Włoszech był poniedziałek, podczas którego wybraliśmy się do centrum Rzymu na zwiedzanie. Nie jestem znawcą sztuki, jednak to co zobaczyłam, odbierało mi dech- ogromne przestrzenie Bazyliki św. Piotra, w której każdy centymetr kwadratowy ozdobiony jest tak pięknie, że nie wiadomo, w którą stronę patrzeć, bo wszędzie jest coś cudownego. Widziałam Pietę Michała Anioła, którą do tej pory znałam jedynie ze zdjęć i opisów. Plac św. Piotra- o wiele bardziej monumentalny, niż mogłoby się wydawać po relacjach w tv. Koloseum, Fontanna di Trevi, Piazza Navona, Schody Hiszpańskie (a w pobliżu Schodów butik Diora, w którym na wystawie krótkie futerko za 14 500 Euro...). Samo spacerowanie po wąskich, starych uliczkach Rzymu robi wrażenie. I choć wracałam wtedy tak zmęczona, że zasnęłam w metrze, marzę o tym, by taki dzień powtórzyć.
      Do Polski wróciłam opalona (co "córce młynarza" zdarza się niezbyt często), pełna pozytywnej energii na cały nadchodzący rok akademicki, z ponad tysiącem zdjęć na karcie SD i bagażem wypełnionym w większości włoskim makaronem, przecierem pomidorowym, ciasteczkami oraz oczywiście kosmetykami... Podczas powrotnego lotu niebo nad Europą było idealnie bezchmurne, dzięki czemu z okien samolotu podziwiałam Adriatyk. Widziałam statki pływające po morzu, maleńkie jak główki od szpilek. Chorwackie plaże były wąskie jak nitki.
     Nie da się słowami opisać tego wszystkiego, co mnie we Włoszech urzekło. Cudowne było to, że pojechaliśmy tam na własną rękę, bez żadnego biura podróży, dzięki czemu sami decydowaliśmy, co danego dnia zwiedzamy, co gotujemy na obiad. To też miało swój urok, choć wymagało trochę pracy. Było wspaniale, bo Włochy są cudowne, a ja miałam szczęście zwiedzać je u boku mężczyzny mojego życia.
    Podobno jeśli chce się wrócić kiedyś do Rzymu, trzeba wrzucić pieniążek do Fontanny di Trevi. Ja tak
bardzo chcę tam wrócić, że nie oszczędzałam- wrzuciłam aż dwa polskie groszaki :P












Kasiu dziękuję raz jeszcze za wzięcie udziału w konkursie, dziękuję że podzieliłaś się z nami tą historią <3

7 komentarzy:

  1. Serdecznie gratuluje! Ja tez Kasi zazdroszcze, włoska kuchnia to moja miłosc i na pewno wybiore sie kiedys na taka wycieczke :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja dziękuję za możliwość udziału w konkursie i za wspaniałą nagrodę! Kiedy rano przeczytałam maila od Ciebie, byłam po prostu w szoku (i nadal jestem).
    Włochy są piękne, to fakt, jednak moja relacja nawet w maleńkim stopniu nie oddała ich prawdziwego uroku. Zachęcam do podróżowania- samolotem jest tanio, szybko i wbrew pozorom bezpiecznie. Dobrze mieć też lokum, gdzie można sobie coś ugotować- jedzenie na mieście jest potwornie drogie, ale produkty żywnościowe w sklepie bajecznie tanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja dziś chciałam wysłać swoją pracę konkursową :( bo pamiętałam, że konkurs trwa do 23 września (czyli do dzisiaj)?
    mimo to gratuluję zwyciężczyni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyniki wrzuciłam tuż przed północą.. nie mogłam się doczekać:)
      Faktycznie, moja wina powinnam bardziej sprecyzować czas. Ostatni raz taki błąd, a nowy konkurs tuż tuż :)

      Usuń
  4. Gratuluję :)

    Niemalże identyczne foto zrobiłam w samolocie - chmury są nieziemskie tak w górze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam w Rzymie jakieś 3-4 lata temu :) Aż mi się zatęskniło :D

    OdpowiedzUsuń